RPG
spojrzalem zaskoczony z rudym.
- ...on uciekl...? - parsknalem w rekaw, patrzac z wspolczuciem na acule - mowilem cos nie tak..? mam pojsc po takeshiego? - popatrzylem na tatsu - znaczy my pojsc, ewentualnie ja pojsc on pelznac - usmiechnalem sie zlosliwie - przepraszam - do tatsurou -to isc..? - jak uslyszalem wrzask na korytarzu i polecialem tam bez pozwolenia aculi - jezus christ! porod...?! -popatrzylem na dziewczyne - poronienienie?!
Offline
Spojrzałem na Akule, potem na laskę, która zaczęła mną szarpać
- Tak właściwie to stażystą... - udało mi się wydusić, kiedy odeszły jej wody.
- O...oo...ooo. nie no, to jakieś żarty - wysapałem robiąc krok raz w lewo, raz w prawo nie wiedząc gdzie i po co biec.
- Dobra! - powiedziałem wreszcie, lekko sie trzęsąc - Siostro na sale operacyjną z nią - powiedziałem - gdzie jest brzuch do cholery!~? - spojrzałem na dziewczynę przerażony, ze płód mógł się rozwinąć gdzieś indziej- Co ty kurwa mówisz? - odwróciłem się do Tota, przekrzykując laskę, która wrzeszczała - Będzie dobrze - powiedziałem szybko - No teraz, siostro - przetransportowalismy ją na łóżko - Jest ktoś wolny? Jakiś chirurg? Ktokolwiek? - zacząłem ją pytać, zdenerowany - Słuchaj - zwróciłem się do dziewczyny, pchając łóżko w stronę sali operacyjnej - Jest możliwość, że to nie torbiel, tylko płód rozwinął ci się gdzies pozamacicznie XD , słyszysz? - spytałem kiedy wpadlismy na sale
Ostatnio edytowany przez Takeshi (2009-12-19 22:04:15)
Offline
Kiedy się nagle wyjebałem i wleciałem do wózka, a nad sobą zobaczyłem świra w postaci Ciecia to neimal dziewiczy pisk uwiązł mi w gardle.
Spojrzałem na... tego... woźnego? Kim ono właściwie był.
- Yyy...na to wygląda... - odpowiedziałem rezolutnie, rozglądając się naokoło. I mówiąc szczerze nie chciało mi się wstawać.
- Sorry, kolego... uciekałem przed odbytem. - wytłumaczyłem i zacząłem się powoli wygrzebywać.
Offline
- nie pomyliłem dziury - powiedziałem kategorycznie, kiedy acula zaczął iść w moją stronę. poza tym nie wiedziałem, że w takim wieku można mieć jeszcze orgazm... w ogóle nie pomyślałem, że można mieć od lewatywy. - przynajmniej będzie mnie miło wspominać - stwierdziłem, jak tylko pielęgniarka razem z panią yamamoto wyszła, rozsunąłem zasłonę. pod ścianą siedział jakiś straumatyzowany koleś - ej - podszedłem do niego i usiadłem obok na ziemi - żyjesz? jak chcesz, to moge ci oddać moje słoneczko - odwróciłem się w jego stronę, nagle na korytarzu ktoś się zaczął wydzierać, że komuś w brzuchu rozwija się płód. - obcy jakiś - powiedziałem sam do siebie, bo nie wziąłem tych krzyków na poważnie. - minwoo - przedstawiłem się, akuli nie było w pobliżu - lepiej nie alice, to mnie nieco wkurwia
Offline
Miałem dość. Wstałem i wybiegłem z sali. biegłem tak długo, aż znalazłem jakąś wystarczająco dużą szafę. Metodycznie wyjąłem z niej wszystkie leki i włożyłem obok, po czym wlazłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Oparłem się plecami o ścianę i zjechałem w dół, przymknąłem oczy, odetchnąłem. Cisza, spokój. Żadnego Aculi. Żadnych żywych pacjentów.
Mógłbym przesiedzieć tu dzień lub dwa. Może nawet tydzień?
W pewnym momencie drzwi otworzyły się i ujrzałem nad sobą zdumioną twarz jakiegoś młodego lekarza.
- Zajęte - powiedziałem i ponownie zamknąłem drzwi.
Offline
Administrator
- Ale ja nic nie mowie - Acula podniosl rece do gory - Nie odchodz daleko, bo zaraz mozesz sie przydac - powiedzial do Minwoo i wyszedl na korytarz
- Gretchen! - krzyknal Akula zatrzymujac lozko na ktorym Takeshi i pilegniarka polozyli pacjentke - Do tej sali - polecil pielgniarkom i zrobil miejsce. Wjechaliscie z lozkiem do sali w ktorej robiliscie cytologie.
Podniosl kiece pacjentki i zajrzal pod nia - Gretchen...spojrz na to. Na co ci to wyglada? - spytal trzymajac mocno noge dziewczyny, bo zaczela kopac i sie wyrywac - Ona rodzi...za pozno na chirurga - wyjasnil. Opuscil kiece i spojrzal na pacjentke - Rodzisz...- powiedzial dobitnie
- Ale...doktorze, ja...to nie mozliwe! - zaczela krzyczec - Uzywalam tabletki - Akula pokrecil glowa
- Widocznie nie zadzialaly - wyjasnil szybko - I uprzedzam pytanie. Nie, za pozno jest na znieczulenie...- odwrocil sie w wasza strone - Dobra dziewczyny - pielegniarki, ktore byly za jego plecami zaczely przygotowywac pacjentke do porodu
- Kto chce odebrac mala dzidzie? - spojrzal na Toshiye, pozniej na Takeshiego - Alice i ty jak tam...mowie tez do was - wyjasnil - Pacjentka ma pelne rozwarcie i jest gotowa do porodu - podszedl do zlewu i zaczal sie przygotowywac do zabiegu - Ktos z was moze skontaktowac sie z jej rodzina - podpowiedzial - Niech ktos ja trzyma za reke
o daju napisze w nastepnym poscie
Offline
Spojrzałem między uda dziwczyny i aż prwie podskoczylem z radosci.
- ja chce! - popatrzylem na dziwczyne i chyba nadrabialem entuzjazmem za dziewczyne - spokojnie.. jak cie boli to znaczy ze masz skurcz i musisz mocno przec wtedy rozumiesz? i oddychaj dziewczyno... gleboko i staraj sie rowno - usmiechnalem sie szeroko - to wszystko bedzie okey...
Offline
Stanąłem jak wryty. nastolatka. woda. porod. dziecko. JA PIERDOLE BEDZIEMY MIELI KURWA DZIECKO.
JA PIERDOLE JA PIERDOLE JA PIERDOLE JA PIERDOLE JA PIERDOLE JA PIERDOLE JA PIERDOLE JA PIERDOLE
odbijało się w mojej głowie. porod.
- J-j-a-ja...ja nie ma....ja... Ja nigdy nie odbierałem porodow doktorze! Żadnego na oczy nie widziałem - Akula chyba zobaczył moje przerażenie i zdezorientowane - Ale...Ale chce...- usłyszałem Toshiye, bo juz sie zdecydowałem, ze sie przemoge, ale no coz, wyrwał sie pierwszy - to...ja stane i potrzymam ja za rękę - dodałem zmieszany.
Te wszystkie krzyki, wrzaski, panika z mojej strony i ze strony dziewczyny. Rownie dobrze moglbym zostac ojcem juz rok temu. Jakas masakra, w ogole, chyba nie ogarniam przez to całe zamieszanie. jak moglem nei zauwzyc ze dziewczyna jest po prostu pulchna...Ciąza pozamaciczna, jasne...Mialem ochote zapasc sie pod ziemie, ale tylko złapałem za rękę dziewczyny i spojrzałem w sufit, lekko przygryzając dolną wargę.
- Bedzie dobrze - powiedziałem do niej z usmiechem, kiedy sam sie uspokoiłem owymi słowami - Dasz rade
Offline
- a... jasne - ok, chyba mam złe podejście, bo koleś z którym miałem pracować uciekł, a drugi siedzi w szafie i nie chce nawet ze mną gadać. gdzie popełniłem błąd? żal, pożegnałem się z miłą starszą panią i poszedłem po kawę, jedyne co w szpitalu mi się podobało to własne miejsce parkingowe i dużo darmowej kawy. zatrzymałems ię koło sali, w której niesamowicie darła się jakaś dziewczyna i zacząłem szukać monety
Offline
Administrator
- Oni sa lekarzami? - zaczela pytac Akule kiedy ten skonczyl zakladac rekawiczki
- Zawolajcie siostre Smith - powiedzial do jednej z pielegniarek. Odslonil pacjentke do polowy - A teraz...kiedy dr. hara bedzie ci mowil, ze masz przec to masz przec. ok? - dziewczyna pokiwala glowa.
kiedy kiwnela uslyszeliscie glosne 'thud!'. toshiya spadl z krzesla na ktorym siedzial naprzeciwko nog dziewczyny - nosz kurwa mac! nie miales kiedy zemdlec? - akurat wtedy do sali weszla pielegniarka - zajmicie sie nim - polecil pielegniarce, spojrzal na takeshiego - nie...ty tez zaraz odjedziesz - cmoknal i wyszedl z sali.
zlapal szybko minwoo i zaciagnal go do sali - pacjentka ma pelne rozwarcie, rodzi - wcisnal minwoo rekawiczki do reki - odbierasz porod - wyjasnil i posadzil go przed pacjentka.
pielegniarki podniosly toshiye z ziemi i polozyly na lozku obok, podlaczyly mu nawet kroplowke.
- trzymasz sie?- spojrzal na takeshiego, ktory nie wygladal najlepiej - ok...na moj znak..teraz! - powiedzial do dziewczyny - tak jakbys robila kupe...juz - dziewczyna zaczela przec. pomiedzy jej nogami pokazal sie czubek glowy dziecka.
Offline
- Trzymam się, juz mi lepiej - powiedziałem ze spokojem - No dawaj, dawaj, dasz rade - poklepałem dziewczynę po dłoni, a potem dotarło do mnie, ze zaraz sprzeda mi pewnie jakiegos kopniaka, jak na korytarzu - Jesteś silna, poradzisz sobie. Oddychamy - zacząłem oddychać razem z nią. Przynajmniej przydam sie jako supporter.
Offline
Administrator
Kiedy tatsurou przezywal zalamanie nerwowe... drzwi od szafy otworzyl ciec
- witaj - powiedzial do chlopaka. podniosl z ziemi worek, w ktorym cos sie ruszalo - przyprowadzilem ci kolege, jesli sie posuniesz to tez sie zmiesci - wyjasnil i otworzyl troche worek na zwloki. okazalo sie, ze w srodku byl zwiazany die. mial zaklejone usta - postanowilem zmienic mu kolor wlosow - powiedzial pokazujac na worek na jego wlosach. okleil go dodatkowo srebrna tasma, zeby sie nie zsunal - za 30 minut musi to zmyc, bedzie mial piekne, czarne wlosy - usmiechnal sie i zasunal spowrotem worek. wyjal fartuchy z szafy i wlozyl tam die'a - bawcie sie dobrze - zamknal spowrotem szafe i z usmiechem na ustach wyszedl z sali
Offline
- ale... ale tam - zacząłem protestować, bo właśnie nalewał aise moja kawa, a wiem z doświadczenia, że ktoś mi ją zajebie. zawsze tak było, sam tak robiłem, więc dlaczego inni mieliby tego nie robić. no trudno. pożegnałe się w myślach z kawą i dałem się zaciągnąć na salę. - ... no - kiwnąłem głową, nakładając szybko rękawiczki - ok, będę liczyć do 10 to przesz, jak przestanę to odpoczywasz, jasne? - spojrzałem na nią. - nie rób kupy - mruknąłem już cisze, ten temat dziś był dość drażliwy dla mnie - dobra, dawaj - powiedziałem do dziewczyny
Offline
Kurwa. Czy ludzie nie wiedzą, że jak człowiek się zamyka w szafie, to najwyraźniej chce być SAM?
Zresztą, nieważne. Już mi trochę przeszło, zresztą, z Daiem siedzącym w tej samej szafie to już nie było to samo. Dyskretnie uchyliłem drzwi. Dobra, nikogo w pobliżu. Cieć zniknął, młody lekarz, ten sam, który wcześniej się do mnie dobijał, rozmawiał z pielęgniarką, zapewne prosząc, by przyprowadziła psychiatrę do pierdolniętego hikikomori, który zamknął się w szafie na leki i nie chce wyjść.
Wypchnąłem worek z Daiem i sam wylazłem Spojrzałem w dół, sumienie mnie ruszyło. Przecież nie mogłem go tak zostawić! Pomijając fakt, że worek był zamknięty, ten dureń mógł się udusić. Co go w ogóle podkusiło, żeby zadzierać z cieciem?
Spróbowałem go podnieść; nie dało rady. Nigdy nie miałem dobrej kondycji. Spróbowałem parę razy, po czym dałem za wygraną. Postawiłem stopę na worku i popchnąłem; ten potoczył się kilka centymetrów i znowu znieruchomiał. Westchnąłem.
To będzie długa droga.
Offline
Administrator
Kiedy przyszedl nastepny skurcz dziewczyna zlapala mocno takeshiego za reke, scisnela ja mocno, mocno az cos chrupnelo - Nienawidze cie surwysynie! - ryknela na niego - Aaaaa!! - zamknela oczykiedy przyszedl nastepny skurcz.
- teraz - powiedzial spokojnie akula - dobrze jest alice...zlap i troche w lewo - powiedzial patrzac intensywnie pomiedzy nogi dziewczyny. widac juz bylo prawie cala glowke - cholera...pepowina..- mruknal - alice...trzeba to zd...- nie zdazyl dokonczyc zdania, bo dziewczyna znowu zaczela przec chociaz nikt jej tego nie powiedzial. dziecko wypchnela razem...niestety minwoo. z kupa..
pepowina zacisnela sie na szyi dzieciaka.
- trzbea to zdjac...- spojrzal na dziewczyne - ami..nie przyj..nie oddychaj - powiedzial szybko do9 laski. zaraz obok znalazly sie peielgniarki - alice...zdejmuj pepowine ...teraz - zaczal mu pomagac w odplataniu dzieciaka. po chwili byl juz na zewnatrz http://thumbs.dreamstime.com/thumb_25/1 … 3IXSrE.jpg
Offline